niedziela, 30 stycznia 2011

Ramy.

Władanie w ramy definicji i reguł czegoś co ich nie posiada, pozbawione jest sensu.
Wkładanie w ramy 'miłości', w obliczu tego, staje się absurdem.
samoloty przecinają bezchmurne niebo.
dawno tam nie byłam.

"Mogę leciec samolotem. Mogę. Tam gdzie zwykle chodzę na piechote."

sobota, 29 stycznia 2011

piątek, 28 stycznia 2011

Na nic. 
Tak, że na marne.
Tyle siły poświęconej.
Utraconej.
Tak lekkomyślnie.
A tak długo na to czekałam...

czwartek, 27 stycznia 2011

Jedyny ratunek. Poeta o tym co jutro.

"Tak, przyjacielu. Dojdziesz i ty do tego.
Jedyny ratunek jest w obłędzie.
 (...)
Tylko tam, w tym, uwierz mi. To pewne.
"Błogosławieni ubodzy duchem
albowiem ich jest Królestwo Niebieskie."
Błogosławieni szurnięci
albowiem już tu ,na ziemi,
są w raju."

Jan Rybowicz.
Ratuj mnie.

środa, 26 stycznia 2011

Cała prawda o V semestrze.

Po 12h na Oddziale Anestezjilogii i Intensywnej Terapii nawet stanie pod prysznicem wydaje się byc przesadą. I jeszcze sesja. Egzaminy. Nic tylko zwariowac, po to by w piątek wylądowac na Psychiatrii. Następnie po paru dniach wytchenienia wykrzyczec "Jakim Prawem?". Kolejne noce bezsenne i odrobina ciężaru wciąż czekających na odznaczenie egzaminów doprowadzi do stanu, w którym trzeba będzie poddac się Podstawowej Opiece Zdrowotnej, po to by cały ten ciężar nie doprowadził do momentu, w którym Ratownik Medyczny stojąc nad nami kręcił będzie głową mówiąc pod nosem "Hmmm... czarny czy czerwony? Będzie coś z "tego" czy nie będzie?"

(tekst napisany pod wpływem humoru szaleńca stęskonionego za odpoczynkiem, który nie ma zamiaru nadejśc...)
z dedykacją dla czterech muszkieterów.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

"Send me on my way..."

http://www.youtube.com/watch?v=-LSR72zy9eE

"(...) jest cząstką człowieka."

 Jan Rybowicz
W miejscu, w którym jestem pozostawiona sama sobie. Z myślami dotyczącymi nie tylko mnie samej.
W chwili kiedy potrzebuję blisko innych. Jednocześnie wiedząc iż muszę tych, którzy są blisko mnie, pozostawic.
Gdy ucieczka jest mi drogą najłatwiejszą. Prowadzącą do nikąd. 
Właśnie wtedy kiedy ja powinnam się zatroszczyc, troski o mnie potrzebując. 
Ta cząstka mnie. W oczekiwaniu na odpowiedź, której jestem pewna ufając bezgranicznie.  

wtorek, 18 stycznia 2011

Przerwana lekcja muzyki.

Dokładnie zdaję sobie sprawę z faktu iż spędzenie dwóch dni zaledwie w tym miejscu nie daje mi żadnych podstaw do sądzenia że cokolwiek o nim wiem. Mimo to, te dwa dni dały mi już wiele. Do myślenia. Do uświadomienia. Już sam moment wejścia za bramę, gdy mgła dookoła, a świt nie zdążył jeszcze zastąpic mroku nocy. Już sam ten moment. I kształt budynków wyłaniających się zza drzew parku, w którym ławki bezczynnie stoją połamane, mijając się ze swoim przeznaczeniem. Tak trafiam do domu podobno bardziej niż szpitala. Sama nie wiem. Zamykam usta, otwieram oczy i obserwuję, słucham. Różne ososbowości, których indywidualizm zaostrza się tu, byc może przez moją baczniejszą obserwację, uważniejsze niż zwykle słuchanie. Zdaję sobie powoli sprawę, z rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Bez konkretnego powodu. A może właśnie z powodu ciągłego przylepiania etykietek, które to 'zabraniają' szerszego rozwodzenia się nad takimi problemami. Etykietek, które przyporządkowują człowieka, zostawiając go samego. Pozbawionego indywidualizmu. Często i człowieczeństwa. Człowieka w trudnej sytuacji, tylko jeszcze wciąż utrudnianej.
Uświadamiam sobie.

piątek, 14 stycznia 2011

Kawa

kawa z sosem karmelowym lub waniliowym też
kawa z lodami
kawa z cynamonem
kawa z ...
kawa z ...
... kawa z miodem. Z Brackiej. Chwilkę po tym jak hejnalista pomachał do mnie z wieży.

wtorek, 4 stycznia 2011

Pan widzi krzesło, ławkę, stół
A ja… rozdarte drzewo.

Pytanie

Tak niedawno padło w nocy pytanie, na które wszyscy z obecnych przy stole i świeczkach musieli odpowiedziec. Nie tak do końca musieli. Raczej chcieli, bo przecież z własnej woli znaleźli się przy tym stole, na tych krzesłach, by porozmawiac. Wracam do pytania.
Od czego jesteś uzależniony?
Wtedy przez myśl przeszła mi cała lista uzależnień, do żadnego z nich nie mogłam się przyporządkowac.
Dziś, a może wczoraj czy jeszcze wcześniej zrozumiałam.
Od ludzi.

niedziela, 2 stycznia 2011

Przypomniałam sobie, że jakiś czas temu podczas spędzania czasu z D. leżąc sobie w naszym pokoju czytałam jej "Cierpienia młodego Wertera". Doceniłam tą książkę po latach. Odkryłam na nowo.
Całkiem inna zachowała się w mojej pamięci z czasów gdy jeszcze ten pokój nasz był miejscem, do którego wracałam każdego dnia.