poniedziałek, 25 marca 2013

Miasto Kielce znów.

Kielce. Długo oczekiwany czas tam. Z czterech stron świata, z Krakowa, Lublina i Kielc. Łączy nas Stalowa Wola. Wyjechaliśmy rano pociągiem by chwilę później wysiąść na dworcu, w tym mieście uchodzącym za nieładne, a jednak wzbudzającym mą sympatię. Zjedliśmy razem śniadanie, wspólnie przygotowane. Wyruszyliśmy w drogę. Piękne miejsca tworzyły szlak naszej wędrówki. Piękne miejsca i dzikie widoki. Dzikie miejsca i piękne widoki. Widzieliśmy kaczkę, która w wielkiej miłości potrafi umrzeć ze zgryzoty. Wróciliśmy. Wieczór spędzony razem przy wspólnej kolacji i rozgrywkach tabu, dzielących naszą drużynę na dwie niekoedukacyjne. Rano Msza Święta, spacer i znów dworzec. 

czwartek, 21 marca 2013

Upragniony sen.

Przespałam całą noc. M. usilnie namawiał mnie do tego. Pomyślałam: dobrze. Upewniłam się jeszcze, uspokoiłam sumienie i zasnęłam. Po wczorajszym, jednym z bardziej męczących mnie w tym miesiącu dni, spałam dziś nieprzytomnie do 8:45, kiedy to piękny głos w słuchawce obudził mnie pytaniem. Odpowiedzią na nie było pełnienie mojego zawodu, więc cóż piękniejszego? Po tym śniadanie w rodzinnym gronie. Ach to rodzinne grono, w rodzinnej kuchni, przy rodzinnym stole. Zdecydowanie cudowne uczucie przebywać w takim towarzystwie. Wspomnienie czerwca zauważalnie wstrząsnęło moim sercem. Póki co mamy marzec. Miesiąc dający pozory wiosny, nie pozwalający jednak zapomnieć o zimie. Miesiąc, w którym mam tak wiele pracy i zajęć. Wraz z przyjściem maja być może zgubię się w nadmiarze wolnego czasu. Być może to dobrze. Tymczasem oddam się tłumaczeniu artykułów z j. angielskiego, języka tak mocno obecnego w moim życiu. 

czwartek, 14 marca 2013

Idę.

Idę przez zamieć śnieżną.
Ciężar dnia powszedniego przytłacza mnie, chyląc me ramiona ku ziemi.
Śnieg nade mną sypie zaślepiając oczy.
Śnieg pode mną utrudnia wędrówkę.
A jednak idę.

Zmęczona jestem. To tyle. Natłok zajęć, duże odległości, mało snu, wieczne podróże, ciężka torebka na ramieniu.

wtorek, 12 marca 2013

Koncert

Zima zawładnęła światem. Tylko czerwony kwiatek we włosach złudnie przypomina wiosnę. Zima jednak napiera nieubłaganie bielą natarczywego śniegu.
Tego wieczoru odbył się koncert. Wyjątkowy w swym wykonaniu, pierwszy taki. Odbył się z okazji i dla ludzi. Tego wieczoru wpięłam kwiat we włosy i pojechałam ciemną porą do sali koncertowej. Sala była przepełniona obcymi ludźmi, tłumami, które kłębiły się w jej wnętrzu, to wchodząc, to wychodząc, to wspinając się po schodach z nadzieją na miejsce, to z beznadzieją wymalowaną na twarzach, schodząc. I choć wydawałoby się, że miejsc już dawno zabrakło ludzie wciąż przychodzili by wysłuchać koncertu. Bo koncert ten był wyjątkowy. Na scenie zasiadł fortepianista. Wraz ze swym zespołem. Głos jego wybrzmiewał zalewając salę koncertową swą mocą i barwą. Głos, który mógłby mi śpiewać do snu każdej nocy, po wieczność. Teraz to niemożliwe, ale kto wie jakie wieczność kryje dla nas niespodzianki. I słowa. Napisane przez poetów. Poezja z niezwykłą głębią i wymową, skierowana do wszystkich, ale nie przez wszystkich przecież doceniana. I byłam tam sama by słuchać tylko jego, by on mógł tylko dla mnie śpiewać. 

Dzięki uprzejmości M.

niedziela, 10 marca 2013

Opowiem o pewnej przyjaźni.

Zaczęło się niewinnie. A raczej winiłyśmy za to wszystkich i wszystko. Dlaczego akurat my? Dlaczego ta klasa? A jednak los przygotował dla nas przyjaźń na lata, zapakowaną w to, wówczas skromne 17 osobowe opakowanie.
Dziś po latach mogę napisać, że niezadowolenie urosło w zachwyt, a my przy blasku świec przeglądamy notes wzruszając się przy każdym przewróceniu jego kartek.
Zaczęło się niewinnie i tak naprawdę gdy sięgam pamięcią, początków naszej zażyłej znajomości upatruję ich w pierwszym wyjeździe pod namioty. W czerwcu pierwszej klasy liceum. Od tamtego czasu, poznawałyśmy się, zbliżałyśmy, przyjaźń rozkwitała pomimo różnych warunków jakie gotowało jej życie. Od tamtej pory otp, splatało nasze dłonie w jedno zdjęcie, składające się z trzech indywidualności. Dłonie zaręczone w pierścionki.
Chciałabym opisać tu wszystko. Wszystko to co tworzyło nasze życie. Oprawić w ramy pięknych słów, przyzdobić uczuciami, pobudzić wyobraźnię fotografiami. Ale to niemożliwe. Bo jestem tu sama. A to wszystko, to my we trzy. 
Jedyne co napiszę, to, że niezwykle cenne są chwile, gdy osiem lat od poznania się, możemy usiąść przy winie, blasku świec, w swoim towarzystwie i być dla siebie nieustannie. 


http://www.photoblog.pl/omnetrinumperfectum/74722380/dawno-dawno-temu.html

czwartek, 7 marca 2013

Deszcz.

Czytelnie, biblioteki, extranet, artykuły, kserówki, katalogi, bazy danych, szpitale. Ból głowy, tak rzadko spotykany. Podróże po wielkim mieście męczą. Nic nie jest w jednym miejscu. Ta skomplikowana organizacyjnie rzeczywistość wiele utrudnia. Czas upływa na nieustannych godzinach w tramwajach i autobusach. Wielkomiejskie korki sprawiają, że życie płynie w zwolnionym tempie. Może to i dobrze. Podziwiam Kraków z za szyb. Kolejny raz przemierzając tę samą trasę, spostrzegam nowe szczegóły. Architektura tego miasta kryje w sobie urokliwe detale. Wystarczy nie być obojętnym. Wyznaczam cele, warte osiągnięcia. Kiedy słońce świeci jest o wiele przyjemniej. Jedynie ciężar zawartości torebki wraz z siłą grawitacji sprzymierzyły się przeciwko mnie. Cisza dookoła wycisza i wnętrze. Na czym jednak polega życie jeśli nie na podróżowaniu. W określonym kierunku. Pomimo słońca i deszczu, na który i tak nie mamy wpływu. A przecież pogoda wciąż stanowi niezwykle często temat narzekań tłumów. 

Idę

do teatru.
W sukience.
Z torebką.
Bez soczku z rurką.

środa, 6 marca 2013

Nie korzystam z Facebook'a
Nie oglądam seriali
Nie słucham muzyki

Post

Pewne ważne pytania wybrzmiewały mi w głowie ostatnimi czasy. Odpowiedzi na nie nie są ani jasne, ani oczywiste. Droga do dobrych odpowiedzi wcale nie maluje się prostą, niezachwianą kreską. Ale kiedy i gdzie najlepiej się odnaleźć, jak? Postanowiłam wyciszyć to co mnie zagłusza, odsunąć to co przysłania, odjąć to co zajmuje. Bez dokładnych wskazówek czy rad. Może tam, w tej pustce od świata, znajdę to co istotne. Czas postu sprzyja poszczeniu. Tymczasem błękitne niebo za oknem i słońce jasno oświetlające świat rozjaśnia wątpliwości. 

niedziela, 3 marca 2013

Wróciłam z części mojego życia, która jest pewnego rodzaju ucieczką. W ramiona, w których chce się pozostać na zawsze. Zbawiennie jest mieć takie miejsce.


piątek, 1 marca 2013

Wczoraj była wiosna. Nadzieja powiała wraz z wiosennym wiatrem. Dziś deszcz i szare niebo. Dziś już nic więcej nie napiszę.