sobota, 28 grudnia 2013

Święta Bożego Narodzenia.

Czas Świąt Narodzenia Mojego Pana, powoli dobiega końca. To ważny czas ubrany strojnie w tradycję, wcale nie bez znaczenia. Otóż jak piękny jest czas poprzedzający wieczór wigilijny. Ile w tym czasie miłości w nas. Ile myśli o każdej drogiej osobie, podczas kupowania, czy robienia prezentów, dla tej właśnie jedynej, wyjątkowej osoby. Trzeba wejść w jej życie, w jej dusze i serce by prezent z precyzją dobrać do życia, do duszy i do tego serca właśnie niepowtarzalnego. Wszystkie myśli biegną ku bliskim, wkradają się ukradkiem w ich życie, starają się poznać bliżej. I znów kolejny moment, gdy wszyscy z różnych stron świata jedziemy do domu. Wszystkie drogi prowadzą do Stalowej W. Wszystkie drogi do tego jedynego mieszkania, w którym się wychowaliśmy. I nawet jeśli cały rok dawał nam możliwości rozjazdów i wysyłał w różne części Polski i  'zagranicy', to teraz w tym jednym czasie każdy z nas zawraca i podąża za głosem serca, aby choć na chwilę wrócić tam skąd bije bezpieczeństwo. Tam gdzie są rodzice. Wspólne przygotowanie wieczerzy wigilijnej i wszystkich wspaniałych potraw, które sprawia, że maleńka kuchnia mieści nas wszystkich splatając nasze ręce we wspólnych przedsięwzięciach. Przystrajanie domu, który od zawsze w tym czasie wygląda podobnie, przywracając wspomnienia z lat przeszłych i dając pewność, że w przyszłości ( o ile nadejdzie ) będzie niezmiennie pięknie. 
Pośród tego wszystkiego rodzi się Jezus. On narodził się ponad dwa tysiące lat temu i jest, wciąż jest. W tym czasie więc, to my rodzimy się na nowo dla Niego, poprzez narodzenie się dla siebie nawzajem. 

czwartek, 19 grudnia 2013

Nie mam wszystkiego. Mam dużo więcej.

Kielce

Kolejny raz w tym mieście. Jadąc ulicami, wiem gdzie wysiąść, wiem, w którą stronę iść. Wiem, że to miasto jest moim kolejnym przystankiem w życiu podróżnika, wiem, że pozostanie nim dopóki D. będzie tu studiowała. Jutro wieczorem mam nadzieję na definitywne zakończenie moich wypraw w poszukiwaniu pracy. Jutro usiądę wieczorem we własnym domu, z rodziną, całą liczną moją jedyną, w jedynym jak dotąd domu. I spędzę tam z nimi czas świąteczny, ostatni czas przed dorosłym w pełni życiem. Dobrze, że narodzi się Wiara, Nadzieja i Miłość w Jednym w te święta. Jestem spokojna. Obecnie ciężko stwierdzić, czy to dzielność w moim sercu, czy raczej pewnego rodzaju znieczulenie wywołane nadmiarem zdarzeń. 
Przypominają mi się słowa Litzy: " [...] żebym nie miał wątpliwości, kto jest powodem zwycięstwa, zostaje z niczym na starcie." 
Z moich wielkich planów, rozważań: Kraków czy Rzeszów, ważenia gdzie więcej subiektywnych plusów, gdzie mniej, przeliczania ilości bliskich osób na kilometry dzielące mnie od nich, z mojej zabawy w przewidywanie przyszłości... nic. Nie pozostało nic. Wszystko ułożyło się inaczej.  

wtorek, 17 grudnia 2013

Życie upływa mi na działaniu, podróżach, załatwianiu ważnych spraw. W ostatnim czasie przebyłam tysiące kilometrów. Byłam zmęczona. Wciąż jestem, bo kolejne kilometry przede mną, ale to właśnie one doprowadziły mnie do miejsca, w którym będę żyła i pracowała od stycznia. 

wtorek, 3 grudnia 2013

"Możesz ucałować rodzinę i przyjaciół na pożegnanie i oddalić się na mile, ale jednocześnie zabierzesz ich w swoim sercu, umyśle i trzewiach, bo nie tylko ty żyjesz w świecie, ale świat żyje  w tobie".
F. Buechner, "Mówienie prawdy" (W.P. Young, "Chata")

Zawód: poszukiwacz.

Właśnie rozmawiałam z P. i doszłam do wniosku, że żadna ze mnie obecnie położna. Szpital od strony sali porodowej widziałam ostatnio na praktykach, obecnie tylko szukam napisu: Administracja i ślepo, czym prędzej podążam w jego kierunku. Ale cóż, jestem więc zawodowym poszukiwaczem. Taki moment w życiu. Szukasz aż znajdziesz. A co! Dodatkowa specjalizacja wzbogacająca człowieka o niezbędną w położnictwie cierpliwość, wytrwałość w dążeniu do celu, potrzebną każdemu człowiekowi, chcącemu spełniać swe marzenia, umiejętności interpersonalne będące jednym z głównych narzędzi w pracy położnej, dająca szanse na utwierdzenie się w przekonaniu, że dla położnictwa to ja mogę wiele. 

Skoro otrzymałam te 34 kg złota równe jednemu talentowi, który łatwą i jasną grą słów można tłumaczyć jako umiejętności i serce ku czemuś, nie chciałabym zakopywać go w ziemi tylko dlatego, że nie łatwo go mnożyć.