poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Czas przedświąteczny.

Święta niedługo. A powinny trwać od ponad dwóch tysięcy lat. Zasadziłam rzeżuchę w małej szklarni i czekam na pierwsze kiełkujące rośliny. Kupiłam małego baranka, trochę przypominającego tego z Małego Księcia. Kilka malowanych, nieprawdziwych pisanek, by było widać w hotelowym mieszkaniu, że święta niedługo. Kupiłam też standardowe opierzone małe kurczaczki z oczkami z koralików i nóżkami z drutu. Do niczego nie pasują. Staram się. A i tak cały niemalże czas świąteczny spędzę w pracy. Jeśli nie w pracy, to w domach życzliwych ludzi. Nie tu, w hotelu. Ale niech hotel, któremu przydzielono na ten czas rolę mego domu, choć trochę odzwierciedla urok domu w Stalowej W., który to zawsze pełen jest wyjątkowości. 

1 komentarz:

  1. Hehe, złoty środek powiadasz? Miejsc w autobusach i tramwajach z reguły nie zajmuję, bo po co siadać jak zaraz trzeba wstać? ;) Chociaż ostatnio miałem taką sytuację, że ustępując miejsca pewnej starszej pani, ta niesympatycznie na mnie łypnęła mówiąc na cały wóz: "a siedź jak panu wygodne". Skutkiem tego, miejsce przez kilka przystanków było potem niezajęte. A od uśmiechania się do pięknych dziewcząt to powinienem już się dorobić niezłych zmarszczek. :D

    OdpowiedzUsuń