niedziela, 27 lipca 2014

Mundra, mądra, położna.

Już jakiś czas temu przeczytałam książkę zatytułowaną "Mundra" autorstwa Sylwii Szwed. Kiedy tylko usłyszałam o jej wydaniu, natychmiast wiedziałam, że chcę na nowo zostać położną, z każdą kolejną kartką zapisaną jej tekstem. Czytanie książek położniczych, a także tych 'okołopołożniczych' zawsze jest kolejną lekcją, kolejnym doświadczeniem, choćby teoretycznym, a może czasem duchowym, ale na pewno nieocenionym, w procesie stawania się położną. Słowo 'mundra' wybrane przez autorkę do zwieńczenia okładki, ma oznaczać kobietę mądrą, inaczej położną. Cały tekst to rozmowy dziennikarki z położnymi z kilku pokoleń, położnymi różniącymi się od siebie diametralnie. To cenny tekst. Cenny, ponieważ pokazuje każdej młodej, nowo narodzonej lub raczej właśnie rodzącej się położnej, że mimo, iż akt narodzin od stworzenia świata się nie zmienił, to jednak podejścia to towarzyszenia porodowi mogą znacznie się różnić. Każda z tych rozmów otwiera przed czytelnikiem inny świat, inną perspektywę, inne podejście, inne doświadczenia, porusza inne aspekty. Ta mnogość zdań zmusza niejako do zadania sobie pytania: jak ja opowiedziałabym moją krótką historię? Tym samym książka ta nie jest tylko i wyłącznie opowieścią o przeszłości kilku kobiet uwikłanych w akt narodzin, ale staje się refleksją ku przyszłości polskiego położnictwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz