Tramwaje nie kursują. Na polu jest duszno. Zakupy ciężkie.
Sok pomarańczowy zabił głód. Obiad musi poczekać.
Niech lekarstwa zwalczające objawy alergii zaczną w końcu działać! Wykańczam się.
Niech za oknem rozpęta się burza.
Senność niech opuści mnie, a siła do pokonania tego co należy pokonać przyjdzie i zagości.
Kawa niech znów będzie dla mnie przyjemnością.
Pan, który nie potrafi dotrzymać umowy, niech sam teraz do mnie przyjdzie. Na ten trzeci, czy tam czwarty koniec Krakowa. A jak cokolwiek będzie nie ta,k to rozpłaczę się w progu.
Zimny prysznic, krem na twarzy, sukienka i łóżko z braku fotela.
Milion spraw.
Milion złotych.
W dziekanacie wieczne, odwieczne problemy, których dorośli ludzie nie potrafią między sobą rozwiązać. I ja pomiędzy nimi. Ależ to niemożliwe. "Mądrość dziekanatu pozostawmy dziekanatowi"- usłyszałam w słuchawce. Ach tak.
Jestem zbyt zdenerwowana.
Kładę trzy palce na nadgarstku, spoglądam na zegarek. 60. Mój organizm radzi sobie ze stresem.
Myślę, że nie mam siły.
Denerwuje się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz