poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Kraina wielkich jezior.

I oto wróciłam z rejsu. Z miejsca, które jest moim drugim domem. Z miejsca, w którym niebo schodzi do ludzi na ziemię, odbijając się całym swym pięknem w jeziorze. Z miejsca, w którym wszytko jest moje, gdzie tylko zapragnę. Znów moim domem stał się jacht, łóżkiem koja, siłą pchającą do przodu wiatr wiejący w żagle.Czułam, że żyję. Z załogą złożoną z ludzi, których kocham. Dorotka i Jacek- brakowało mi tam Was. Po pięciu latach przerwy, którą narzuciło mi życie znów miałam przebyć krainę wielkich jezior z południa na północ. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak za tym tęsknię. Po kilku problemach, które zmusiły nas do jazdy z życzliwymi ludźmi dotarliśmy na miejsce. Zachwyciłam się. Postawiłam swoje stopy na chwiejącym się pokładzie i poczułam pewną stabilność duszy. Rozkoszowałam się naturą, otaczającą nas ze wszech stron. Błękitem nieba nad nami, głębią granatu wody pod jachtem. Wiatrem rozwiewającym włosy, który przecież był tam naszą siłą. Słońcem ogrzewającym nasze ciała. Zielenią lasów otaczających nas każdego dnia. Blaskiem ogniska rozjaśniającym noc nad brzegiem jeziora. Zachodami słońca malującymi niebo nieskończoną ilością barw. Wodą kołyszącą do snu. Dźwiękami szant jednoczących żeglarzy swą magiczną mocą. Zachwycałam się. Chyliłam pokornie głowę wobec sił natury, które w takim miejscu mają wielką władzę nad ludzkim życiem. Od których zależy czy dotrze się do celu, czy nie. Które w wielkim sztormie chwieją żaglówką, ukazując swoją nadludzką siłę. Wiązałam liny, kładłam maszt, wciągałam żagle, szorowałam pokład. Pięknie było. Dziękuję. Dziękuję T. mój, że byłeś ze mną. Dziękuję załodze. To miejsce przepełniło mnie szczęściem i pewną niespotykaną nigdzie indziej magią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz