niedziela, 18 grudnia 2011

W domu.

Wszystko wraca do normy. Znów działa nasza umowa o kolejności robienia sobie nawzajem czegoś do picia. Wymyśliłyśmy ją pięć lat temu zobowiązując się dożywotnio. Jestem w moim domu. Wszędzie pełno ludzi, osób mi bliskich. Pokoje przechodnie mają tę jedną dobrą cechę, nie pozwalają na czucie się osamotnionym. Tato robi nam herbatę według swojego magicznego przepisu. Zapewniam każdego, że nigdy w życiu nie udało nam się powtórzyć smaku herbaty jaki on potrafi z niej wydobyć. Sekret kryje się w herbacie czy w nim? Pogodziłam się dziś z moją najmłodszą siostrą, która jak sama stwierdziła dzień świąteczny uznała za najlepszy na przeprosiny. Przekazałam ten znak pokoju wielu innym. Żałuję, że nie widziałam się dzisiaj z T. choć jesteśmy tak blisko. Spędziłam za to wiele czasu z D. Wydrukowałyśmy sobie tekst szanty, którą wyśpiewywałyśmy przez pół dnia. Na stoliku w naszym pokoju, który D. już uważa za swój, leżą trzy moje książki. Jedna dla duszy, jedna związana z moim zawodem, jedna kolejna przypadkowa. Święta narodzin Jezusa zbliżają się. Czy te święta są z lekka położnicze? Taka myśl przeszła mi przez głowę. I chwilę po niej następna: dlaczego tak rzadko Jezus przedstawiany jest jako noworodek. Nowo narodzone, sine, zmęczone, najpiękniejsze niewinne maleństwo. Ten, który leży w żłóbku w kościele mojej parafii wygląda minimum na dwu latka, jeśli nie więcej. Dom mój nabiera świątecznego klimatu. W szopce już rozgrywają się scenki, choć Pan jeszcze się nie narodził. Gwiazda betlejemska świeci. Choinka mieni się kryształkami. Pogodziłam się z H. - świąteczny klimat zbliża się do naszego domu. W moich mocnych postanowieniach na pierwszym miejscu znajdują się lukrowane pierniczki. I jeszcze jedno słodkie coś, o czym napiszę gdy wszytko się uda.

A pieśń, która towarzyszy mi dziś niech rozbrzmiewa: http://w435.wrzuta.pl/audio/6FhpqbZI6Ng/tak_jak_ptaki_na_blekitnym_niebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz