niedziela, 1 stycznia 2012

Strasznie głośno, niesamowicie blisko

Strasznie głośno, niesamowicie blisko. Jonathan Safran Foer. 
To o czym opowiada książka, w formie zgrabnie napisanego skrótu, zawierającego w sobie jednocześnie streszczenie jej treści i niedopowiedzianą historię, której zakończenia trzeba doszukiwać się brnąc przez kolejne jej kartki, wydawca umieszcza zazwyczaj na tylnej okładce. Są ludzie specjalizujący się w pisaniu takiego rodzaju obrazujących tekstów i chwała im za to. Ja wobec tego nie powielając ich pracy, która już przecież została nadrukowana, piszę o tym, co we mnie zmieniła ta książka. Bo zdaje się każdy przeczytany tekst... a zresztą nie tylko, każdy obraz, sytuacja, mieszanka uczuć i smaków, odciska w naszym życiu pewne kształtujące nas piętno. Chcę ponownie powtórzyć tytuł książki. Tytuł, który wydaje mi się wyjątkowy. 

Strasznie głośno, niesamowicie blisko

Jak trafiła w moje ręce. Po wylądowaniu na lotnisku, J. zabrał mnie do swojego mieszkania w Rzeszowie. Był wieczór. Zadzwoniliśmy po G. i razem świętowaliśmy urodziny J. spacerując w deszczu po rynku. Następnego dnia, wybraliśmy się na spacer do nowo powstałej galerii handlowej, której wielkość przytłacza swym ogromem i brakiem okien, jak dla mnie. Oprócz sklepu zoologicznego z gadająca papugą, która nie odezwała się do nas ani słowem, galeria ta posiadała w mych oczach, tego dnia jeszcze jeden wielki pozytywny element. Księgarnię, z książkami o niskich cenach. Przyglądając się chwilę stoisku z przecenami, czytając w pośpiechu wyżej opisane streszczenia, wybrałam tę. Czytałam ją z zaciekawieniem, wieczorami opowiadając jej treść H. na dobranoc. 
Książka ta to opis życia małego chłopca pragnącego pogodzić się ze śmiercią swego ojca, przepleciona z listami jego dziadka, adresowanymi do swego dziecka, którego nigdy nie poznał, oraz listami jego babci, porzuconej przez dziadka wiele lat przed narodzeniem ich wnuka. I choć być może brzmi to skomplikowanie to kolejna książka pisana w tak przeplatanym schemacie układa się z każdą następną stroną w jedną spójną całość. Każdy wers dopełnia obraz opowiedziany wcześniej, a także ten który zostanie dopiero opisany. Ponieważ większość jej tekstu wypełniają myśli małego chłopca ma niesamowity klimat, dziecięcego, niezwykle mądrego rozumowania dotyczącego jakże ważnych spraw. Kartki tej książki wyróżniają się także grą obrazów jakie tworzą, sprawiając wrażenie naocznego udziału w wydarzeniach rozgrywających się w niej. Wersy jednej ze stron dotyczące opowiadania jakiejś historii zaczynają się zbliżać do siebie, odległość pomiędzy nimi zmniejsza się z każdym następnym, dając w pewnym momencie efekt nakładania się kolejnych wersów, aż do stopnia zamazania ich treści i zlania w czarną plamę w rzeczywistości przecież przepełnioną treścią, której jednakże nie da się odczytać.

1 komentarz:

  1. i na parterze tej wielkiej galerii mnie nie odnalazłaś...
    anna s.

    OdpowiedzUsuń