poniedziałek, 6 maja 2013

Praca magisterska.

Podróż na wschód przeplata się z podróżowaniem na zachód, po to by znów móc podróżować w stronę wschodzącego słońca. 
Wróciłam do Krakowa, by móc oddać się pisaniu pracy magisterskiej. By zagłębić się w tajniki Excela, tworzyć tabelki i przeskakiwać okienka do rytmu soundtrack'ów z Amielii czy Foresta Gumpa. Całe dnie spędzone w okopach zrobionych z ankiet, przed szklanym ekranem i w towarzystwie 0-1 systemu. Taki czas. Zostało mi mało czasu, a zbyt wiele pracy. Ale spokój i opanowanie opanowały me serce. Niech tak zostanie. Kawa w filiżance, otwarte okno, wiosna zaraz za nim, muzyka w tle. I tak kolejne kobiety zajmują swe miejsca w bazie danych stając się numerami. Niesamowicie mi to przeszkadza. Ta cała statystyka, uogólnianie, unumerowanie. Czytając te ankiety, widząc zależności, ból i emocje podczas wypowiedzi na tematy poruszone w ankiecie, mam ochotę z każdą z tych kobiet porozmawiać. Mam ochotę poprosić je by na kartach mojej pracy magisterskiej, każda z nich z osobna opowiedziała swoją historię. I chcę, aby każda z tych historii była indywidualnie rozpatrzona, przeanalizowana. Wnioski też powinny być indywidualne. To jest to co ja czuję, i czego ja chcę. Wymagania jednak każą zamienić osoby w cyfry, ich wypowiedzi w zero albo jeden, wyniki zebrać w słupki, a wnioski sformułować w kilku zdaniach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz