czwartek, 13 czerwca 2013

Praca magisterska

Kolejna noc spędzona nad pisaniem pracy, z muzyką w tle, google tłumaczem gdzieś w pasku, kserówkami porozrzucanymi po całym łóżku, wciąż powiększającą się liczbą stron i wypitych filiżanek kawy. Ale nie ma "wybacz. mam sesję". Bo najzywczajniej nie ma "wybacz. mam życie". Żyje wciąż, czy w sesji czy poza nią, na wakacjach, czy na urlopie, który niedługo przejmie rolę czasu wolnego w mym życiu. Żyję na wiosnę, w lecie, w trakcie jesieni i zimy. Żyję w nadmiarze (zdawałoby się) obowiązków i podczas gdy nuda przenika mnie zupełnie. Po prostu żyję i nie mogę odkładać spotkań, modlitwy, czytania książek... na później. Na lepszy czas w mym życiu. Lepszy czas będzie dopiero w wieczności, a póki co ziemskie ograniczenia, uwikłane ludzką naturą, sennością, która i tak nas dopadnie nawet gdyby umówiono się, że doba trwa 48 zamiast 24 godzin. Tak więc, z wdzięcznością za noc, która nadchodzi po dniu, z wdzięcznością za senność, która ostatecznie i tak wygra z działaniem kofeiny, z wdzięcznością za pogodę słoneczną i burze co dzień - żyj. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz