czwartek, 19 grudnia 2013

Kielce

Kolejny raz w tym mieście. Jadąc ulicami, wiem gdzie wysiąść, wiem, w którą stronę iść. Wiem, że to miasto jest moim kolejnym przystankiem w życiu podróżnika, wiem, że pozostanie nim dopóki D. będzie tu studiowała. Jutro wieczorem mam nadzieję na definitywne zakończenie moich wypraw w poszukiwaniu pracy. Jutro usiądę wieczorem we własnym domu, z rodziną, całą liczną moją jedyną, w jedynym jak dotąd domu. I spędzę tam z nimi czas świąteczny, ostatni czas przed dorosłym w pełni życiem. Dobrze, że narodzi się Wiara, Nadzieja i Miłość w Jednym w te święta. Jestem spokojna. Obecnie ciężko stwierdzić, czy to dzielność w moim sercu, czy raczej pewnego rodzaju znieczulenie wywołane nadmiarem zdarzeń. 
Przypominają mi się słowa Litzy: " [...] żebym nie miał wątpliwości, kto jest powodem zwycięstwa, zostaje z niczym na starcie." 
Z moich wielkich planów, rozważań: Kraków czy Rzeszów, ważenia gdzie więcej subiektywnych plusów, gdzie mniej, przeliczania ilości bliskich osób na kilometry dzielące mnie od nich, z mojej zabawy w przewidywanie przyszłości... nic. Nie pozostało nic. Wszystko ułożyło się inaczej.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz