środa, 4 maja 2011

93 strony.

Monika Szwaja "Nie dla mięczaków."
Warszawa 2011.
Jeśli miałabym uzasadnic wybór książki, nie okaże się on chyba zbyt interesujący. Kupując wiersze dla dzieci, w jakże pięknie ilustrowanym wydaniu, dostałam ją w prezencie z okazji 'Światowego Tygodnia Książki 2011'. Prezentodawcą był empik. Niemniej jednak podarunek ten, wyciągnięty spod lady, przyniósł mi wiele szczęścia. Od jakiegoś czasu, mam bowiem w głowie, projekt tworzenia własnej biblioteczki. Mój księgozbiór składa się obecnie w większości z książek o tematyce położniczej, co jednak z upływem czasu postaram się zmienic.
Wciąż, na przekór moim planom, uwielbiam pożółkłe kartki bibliotecznych książek. Historie ludzi, którzy ją czytali, łączące się w jedność nadającą tym książkom coraz większe znaczenie. Uwielbienie to stanowi biegun przeciwny.
Cieszę się, że autorką tej książki była kobieta. Kolejna kobieta wśród autorów. Kobiety czyta się całkiem inaczej niż mężczyzn. Czy tylko ja zauważam tę różnicę? Nie oceniam tu wartości słowa pisanego przez która kolwiek z płci. Po prostu zauważam różnicę.
Jestem kobietą.
Chciałam tu sobie jeszcze napisać, że była to pierwsza książką zakładana moją zamówioną metalową zakładką, a w związku z napisaniem tego co miało byc napisane, wkrótce sama byc może stworzę zakładkę z zielonego materiału, który dostałam od babci.




" Pamiętaj, gdybyś chciał pogadać z kimś niezaangażowanym, zawsze możesz do mnie zadzwonić."
 Nie dla mięczaków. Monika Szwaja  

" Gdyby zmieniła zdanie, pokój  byłby potrzebny jako jej gabinet, pracownia, świątyńka dumania czy cokolwiek."
Nie dla mięczaków. Monika Szwaja

Spacerując z T. uliczkami starego miasta natrafiliśmy na targ starych książek. Od razu do głowy przyszło mi jedno, jedyne pytanie: Czy ma Pan "Szachistę" Łysiaka? Opowiedział, że tak, ma, w bardzo dobrym stanie. Kupiłam ją za jakieś grosze, ciesząc się cennym dla mnie nabytkiem, z pożółkłymi kartkami, w niesamowicie dobrym stanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz