sobota, 15 października 2011

Czasu brak na życie mi. Życie zabiera mi ten czas. Może po prostu wykorzystuje mój czas najlepiej jak potrafi. Zabiegana jestem w tym, w każdym razie. Nie znalazłam jeszcze ani jednej chwili, aby pomyśleć. Przez chwilę. Wczoraj zrobiłam istotny ruch w celu znalezienia swojego miejsca. Kupiłam łóżko, które dopiero dziś dotarło do progów mego domu, a teraz leży w pudełku w przedpokoju i czeka aż jakiś książe mi je rozpakuje. I złoży. Bo sama byłam w stanie jedynie wnieść je na pierwsze piętro, za co panowie, którzy mi je przywieźli zarządali 30 zł.  To sobie pomyślałam. Muszę. I zrobiłam to. Na razie mój kawałek podłogi wyznacza materac. I to stanowczo mnie na tą chwilę uszczęśliwia. Chociaż w kwestii domu nadal pozostaję przy tym, że jest on tylko jeden, dlatego też nie przywiązuję się do moich kolejnych mieszkań. Bez emocji. Nie wiem czy to całkiem naturalne, ale w każdym razie zaoszczędza mi wiele. Raczej wszytko dookoła tworzy moja przestrzeń niż same mury. Moja biała lampka, srebrny budzik delikatnie oszukany, ramki na zdjęcia wypełnione po brzegi miłością, lusterko na ozdobnych nóżkach, drewniany anioł... Dziękuję K. za to, ze byłaś ze mną na zakupach w tak ważnej dla mnie chwili. Dziękuję również Sz. za wspaniały wieczór przy lampce wina, za podróż na koniec świata i powrót na kolejny koniec. Odwiedziłam dziś nieodłączną mą towarzyszkę z dzieciństwa. Widziałyśmy się ostatnio pewnie w wieku sześciu może siedmiu moich lat. Tak pięknie było ją spotkać. Poza tym jestem cholernie samotna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz