poniedziałek, 19 marca 2012

Ziemia obiecana.

Wciąż szukam piękna. Oglądam krajobrazy, wzdychając nad każdym kolejnym, z coraz to większym zachwytem. Marzę o wyjazdach i zwiedzaniu całego świata. Neguje granice. Wszystko jest stworzone dla nas. Planuję miejsca, do których chcę dotrzeć, dotknąć, doświadczyć. 
Nie doceniając tego co mam w zasięgu ręki. 
Dzięki zaproszeniu Z. znów odkryłam Kraków. Mieszkam tu od czterech lat. Często śmiem twierdzić, że rozłożystość mej uczelni zaprowadziła mnie w najdalsze zakamarki tego miasta. Mylę się. 
Pomnik mijany każdego dnia, mimo iż zwracał mą uwagę ku sobie niejednokrotnie, omijany był dość obojętnie. Na wzgórzu, pęknięte serce. Nic poza tym. Nie potrafiłabym powiedzieć co upamiętnia. Nie potrafiłabym powiedzieć co kryje w sobie to wzgórze. Z. wraz z dwójką niesamowitych ludzi zabrała mnie w miejsca, które na swój sposób zachwyciły mnie najbardziej z wszystkich dotąd widzianych miejsc w Krakowie. Pisze dotąd, bo biorąc pod uwagę mą, jak widać słabą, spostrzegawczość jeśli chodzi o najbliższe otoczenie, jeszcze niejednokrotnie mogę się zdziwić. Urok i piękno tego miejsca to tylko jedna strona całej opowieści jaką w sobie kryje. Powiedziałabym, że wręcz ostatnia kartka, a przed nią cała długa historia, która doprowadziła do wczoraj, do dnia 18. 03. 2012. Uwierzcie, historia ta ma kilkadziesiąt lat.  Zaledwie dowiedziałam się jaki tytuł został jej nadany, a już chcę dokładnie poznać każdy najmniejszy wyraz opisujący tę historię. 
Nadużyłam wyraz historia. I słusznie. 
Podczas tej jakże odkrywczej wyprawy, w nieodpowiednich butach, zdobyłam kopiec Kraka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz