czwartek, 26 kwietnia 2012

Wisła

Muszę ochłonąć. Jestem zła. W stanie złości. Muszę ochłonąć, aby nie pałać tak jawnie moimi uczuciami. Zakładam słuchawki na uszy. Odcinam się. Odwracam wzrok. Głęboko oddycham. Nie patrzę w oczy. Odwracam się plecami. Zatapiam w pisaniu.
Byłam dziś znów nad Wisłą. Kolejny wspaniały dzień. Od rana na nogach, na obcasach. Teraz nogi moje pragną odpoczynku. Przyszłam po Z. do pracy. Wciąż uważam, że to miłe i potrzebne. Szłyśmy przez rynek. Zjadłyśmy prawdziwe lody włoskie, które pamiętam jeszcze z czasów drugiej liceum. Nic nie dorówna lodom włoskim nakładanym szpatułką. Później kawa, w naszej kawiarni. I Wisła. Trawa nad Wisłą i rozmowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz