Wczoraj spełniłam jedno ze swoich marzeń. Siedziałam na trawie nad Wisłą i wpatrywałam się niebo oświetlone słońcem bardziej już zachodnim. Przyszłam po Z. do pracy. Nie wiem od kiedy, ale wydaje mi się, że przychodzenie po kogoś jest miłe i potrzebne. Spacerowałyśmy uliczkami rynku. Kupiłyśmy kawę o pięknym smaku i kroki swe skierowałyśmy w miejsce, z którego dawniej panowali nasi królowie. Usiadłyśmy na trawie pod murami Wawelu, Wisła ścieliła się u naszych stóp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz