niedziela, 23 marca 2014

Jestem położną.

Jestem położną. Wybrałam ten zawód mając kilkanaście lat. Nie wiedząc o nim zupełnie nic. Asystowanie przy narodzinach dziecka - te jedyne i wystarczająco przekonujące słowa sprawiły, że postanowienie to było i nadal jest, głęboko i stabilnie zakorzenione w moim sercu. Dziś jednak jestem już położną posiadającą numer prawa wykonywania zawodu i podbijającą się pod wykonanymi czynnościami własną pieczątką. Dziś moje marzenie zmieniło się w rzeczywistość, a ja wciąż nie mniej wzruszona staję wobec faktu narodzin nowego życia. Położnictwo to służba. Zawsze tak o tym mówię, i zawsze to podkreślam, by każdy wiedział, że jako położna jestem po to by mu służyć. Nie mówię tego po to absolutnie by umniejszyć temu zawodowi, który określany jest jako „najpiękniejszy zawód świata.” „Położna to najpiękniejszy zawód świata. To kobieta w bieli, otwierająca oczy na świat i usta do krzyku.” Stanisława Leszczyńska – położna II Wojny Światowej. Bycie położną, to bycie tą, która służy, ale niezwykle ważne jest to, iż słowo „służba” nie jest tu jednokierunkowe. Owa służba, o której mówię, służy mnie samej. Jako położna staję u progu życia w roli pokornej służebnicy Pana i kobiety poddanej aktowi narodzin zamyślonemu przez Stwórcę. Kto dokładniej zagłębi się w tematykę dotyczącą okołoporodowej części życia opisanej od strony fizjologii ciała ludzkiego, dostrzeże jak wiele pokory wobec natury trzeba mieć opiekując się kobietą ciężarną, rodzącą czy położnicą. Dostrzeże również jak idealnie Bóg stworzył kobietę do bycia matką, jak doskonale zaplanował akt porodu. Jak niewiele mogę zrobić, jak wiele mogę służyć. J. H. Schmidt w roku 1855 pisze: „[…] akuszerka przy porodach prawidłowych ma wiele do uważania, mało do działania; nie ona lecz natura płód na świat przynosi. Zwracając spokojnie uwagę na naturę, starać się wiec o to powinna, aby szkodę oddalić, niż aby istotną korzyść przynieść, kto wiec chce czynić więcej, niż tego potrzeba, zawadza niewczesnym działaniem swem naturze […]” Widać to szczególnie w porodach fizjologicznych kiedy, jak to ładnie zostało ujęte, przyjmuje się poród na swoje ręce, nie zaś odbiera. Służy nie zaś działa. Nie umniejszam tym samym dorobkowi medycyny w zakresie położnictwa, która bez wątpienia ma wiele nieocenionych zasług w opiece okołoporodowej. Mówię tu o zupełnie innych aspektach, kryjących się poza cielesnością kobiety i dziecka. U progu życia można dostrzec Boga. A może raczej, nie można Go tam nie dostrzec. Piękno i wyjątkowość tego wydarzenia oraz ogrom miłości jaki jest obecny gdy nowe życie pojawia się na świecie, gdy to kobieta jako wybranka Boga czynnie uczestniczy w akcie tworzenia świata, w tym stwórczym akcie, który Bóg rozpoczął stwarzając raj, nie równa się z żadnym innym wydarzeniem. A ja jako położna mam zaszczyt w tym uczestniczyć. To tak jakbym kilka razy w tygodniu stała u boku Boga, który u początku świata stwarzał wszystko co dobre. To zaszczyt.

1 komentarz: